Można rzec, że powierzchnia Coruscant nigdy nie jest spokojna. Codziennie przewijają się przez nią biliardy istot, ogromne machiny zaspokajają podstawowe potrzeby mieszkańców planety-miasta. Wiadomym jest, iż niższe poziomy Coruscant mogą być nieprzyjazne dla przejezdnych, gdyż niezwykle ciężko jest utrzymywać ład i porządek w tak odległych od powierzchni miejscach. Jest to tym bardziej utrudnione w ostatnich czasach, gdyż niepokój wywołany wojną narasta w zastraszającym tempie.
Ostatnia wiadomość od przedstawiciela Yuuzhan Vongów wywołała spore kontrowersje na galaktycznej scenie politycznej. Wiele osób zaczęło zadawać pytania, czy najeźdźcy dotrzymają słowa, gdy wszyscy Jedi zostaną przekazani w ręce wojowniczej rasy. Inni postanowili nie ryzykować i wzięli sprawy w swoje ręce. Zamieszki, strajki, publiczne demonstracje, nawołujące do przekazania Jedi najeźdźcom to codzienność w niektórych sektorach Coruscant. Służby porządkowe odnotowały, w przeciągu ostatnich tygodni, zwiększoną ilość skarg w sprawie pobić, napadów. Wygląda na to, że gangi, najemnicy i łowcy nagród postanowili szukać Jedi na własną rękę. Coraz częściej słyszy się o obywatelach, którzy siłą zostali wyniesieni z własnych mieszkań, gdyż istniały podejrzenia, że byli związani z Jedi lub kontaktowali się z nimi.
Służby Porządkowe Coruscant starają się interweniować i powstrzymywać samozwańcze grupy poszukiwaczy Jedi. Dotychczas udało się zapobiec kilkunastu zajść, jednakże według naszych raportów, to wciąż jest niewielki procent wszystkich prób uprowadzenia tak zwanych „Jedi”. Zapytany o opinię Prezydent Fey’lya odparł jedynie, że:
Dokładam wszelkich starań, aby nasi obywatele czuli się bezpieczni. Rozumiem Waszą obawę, nie mogę jednak nakazać Jedi, aby dobrowolnie oddali się w ręce wroga. To nie byłoby zgodne z walorami demokracji. Same zdania na temat Jedi są podzielone. Apeluję zatem do tak zwanych „Poszukiwaczy Jedi”, aby zaprzestali swoich działań. Niebawem odbędzie się posiedzenie Senatu Republiki dotyczące tej właśnie sprawy. Jej priorytet jest wysoki.
Próbowaliśmy skontaktować się z którymkolwiek z Jedi, jednakże nasze próby nie przyniosły rezultatów. Od ogłoszenia żądań przez Yuuzhan Vongów nie usłyszeliśmy żadnego oficjalnego stanowiska od głowy Zakonu. Czy to oznacza, że wolą pozostać w ukryciu? Być może, podobnie jak politycy, sami nie wiedzą jak zareagować na tak nagłe i tak kontrowersyjne stanowisko Yuuzhan Vongów? Jedno jest pewne… ludność cywilna ma dość wojny, a ostatnie napięte sytuacje w stolicy Nowej Republiki zdają się jedynie to potwierdzać.
Po tym wszystkim co dla nich uczyniliśmy…