Po ostatnich wydarzeniach na planecie Araluu, a także licznych utratach mniej ważnych z punktu strategicznego planet na niekorzyść Yuuzhan Vongów, stajemy przed kolejną stratą, która boli znacznie bardziej. Wskazuje też na brutalność i niezłomność najeźdźców.
Znajdująca się niebezpiecznie blisko Corelli planeta Duro została w dniu dzisiejszym przejęta przez siły Yuuzhan Vongów. Według wstępnych doniesień: armia Nowej Republiki, a także kilkoro Jedi brało udział w próbie obrony planety, a gdy te działania zdawały się na nic, pomagali oni w ucieczce uchodźcom i miejscowym Durosom. Nie są niestety znane dokładne straty w ludziach i sprzęcie. Wiadomym jest natomiast, że zdobycie tak bliskiej Światom Jądra planety, pozwala najeźdźcom na dokładniejsze i szybsze ataki na przyszłe cele.
Zapytaliśmy Admirała Kre’fey’a co sądzi obecnej sytuacji. Nie miał zbyt wiele do powiedzenia przed kamerą.
„To niezwykle niefortunne co spotkało ojczyznę Durosów. Flota musi wzmacniać ważne z punktu widzenia strategicznego pozycje i na tym się skupimy. Nie mogę powiedzieć w tej chwili więcej.”
Wiele osób zaczyna zadawać sobie pytanie: czy wojna kiedykolwiek się skończy? Przeciętny obywatel wydaje się być tutaj najbardziej poszkodowany. Często słyszy się o nieudolności rządu, armii, wywiadu, a także Jedi. Szczególnie wymienianie wśród winnych tej ostatniej grupy jest zastanawiające. W przeszłości niejednokrotnie Jedi okazali się być niezastąpioną pomocą, która często przechylała szalę zwycięstwa z korzyścią dla Republiki. Jedna rzecz nie pozostawia jednak wątpliwości…
Ludność cywilna nie traci jedynie swoich bliskich i dachów nad głową. Tracą także nadzieję.
Komentowanie wyłączone.