Od blisko tygodnia w świecie holokina trwa istna burza. „Luke Skywalker – Prawdziwa historia”, bo tak bowiem nazywa się feralne dzieło, wstrząsnęło zarówno widzami jak i krytykami w całej galaktyce. Kontrowersyjny twór równie kontrowersyjnego reżysera, jakim jest Jazen Blith, szturmem wdarł się do sal projekcyjnych, zyskując rekordową popularność. Tylko w pierwszych trzech dniach od premiery, holofilm ustanowił liczby, jakich nawet największe tytuły nie osiągają miesiącami, zarówno jeśli chodzi o ilość widzów jak i przychód finansowy. „Prawdziwa historia” jest równocześnie jednym z najbardziej krytykowanych tytułów ostatnich lat. Ocena holofilmu na popularnych serwisach wciąż pikuje w dół. Krytycy nie zostawiają suchej nitki na miernym scenariuszu, a Rufo Vox, odtwórca głównej roli, już zyskał miano faworyta w wyścigu o niesławną Platynową Shuurę. Na czym więc polega fenomen „Prawdziwej historii”?
Holofilm opowiada o kulisach życiorysu Luke’a Skywalkera, jednej z najbardziej ikonicznych i wpływowych figur naszych czasów. Autor skupił się na samych początkach kariery Skywalkera, a więc na okresie największych triumfów Sojuszu Rebeliantów. Lider tzw. Zakonu Jedi przedstawiony został z brutalną dla reżysera szczerością. Widzimy tu osobę zagubioną, wrzuconą w sam środek wydarzeń, nagminnie podejmującą złe wybory w obliczu ogromnej stawki. Zarówno Skywalker jak i Rebelianci przedstawieni są jako dzielni, jednak krótkowzroczni wojownicy. Na holofilmie opisano anarchię i nepotyzm, jakie towarzyszyły Sojuszowi w jego starciach z galaktycznym porządkiem. O ile reżyser nie neguje sukcesów bohaterów, tak stara się pokazać jak wiele z nich wynikało z kombinacji przypadku i szczęścia, nie zaś z rozsądnego planowania.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła kreacja Skywalkera w jednej z finalnych scen filmu, czyli podczas historycznej Bitwy o Endor. Nieopierzony i naiwny Jedi staje wtedy w szranki z samym Imperatorem oraz jego sługą, Lordem Vaderem. W tym kulminacyjnym punkcie, gdzie ważą się losy całej galaktyki, dochodzi do prawdziwego kuriozum. W trakcie sceny Lord Vader rozpoznaje szaleństwo swojego przełożonego, który przez lata tracił kontakt z rzeczywistością – dostrzega również pokojowe rozwiązanie. Rozwiązanie, co sugeruje reżyser, doprowadziłoby do natychmiastowego końca wojny i pokoju, nie zaś do dalszego rozlewu krwi, jak miało miejsce w rzeczywistości. Podczas gdy Lord Vader zaczyna przedstawiać plan Skywalkerowi, Imperator składa własną ofertę, próbując skusić Luke’a na swoją stronę. Zagubiony Jedi nie jest w stanie sprostać ciężarowi dylematu, który pozbawia go zdrowego rozsądku. Skywalker ulega emocjom – niespodziewanie sięga po broń i uśmierca zarówno Lorda Vadera jak i Imperatora. Gwiazda Śmierci zostaje zniszczona, Rebelianci odnoszą istotny sukces, a sam Luke Skywalker zapamiętany zostaje jako bohater.
Trudno więc dziwić się, że holofilm wzbudził aż takie zamieszanie. Jazen Blith upiera się, że to, co przedstawia jest równie prawdopodobne, jak dotychczasowa wersja historii. Reżyser podkreśla, że jedynie Luke Skywalker wie naprawdę, co wydarzyło się nad Endorem i to jego słowom zmuszeni zostaliśmy uwierzyć. Zainteresowanie holofilmem jest z pewnością związane z nastrojami panującymi w galaktyce. „Prawdziwa historia” dotarła nawet do drzwi Senatu, gdzie wielu deputowanych przyznało się do obejrzenia kontrowersyjnego dzieła. Część widzów zaczyna traktować twór Blitha jako odbicie rzeczywistości, co prowadzi do burzliwych dyskusji w mediach społecznościowych. Zarówno fani jak i przeciwnicy „Prawdziwej historii” powinni jednak zachować siły na przyszłość, gdyż Jazen Blith już teraz zapowiedział powstanie całej serii holofilmów, opisujących kariery znanych nam osobistości.
Komentowanie wyłączone.