W zaskakującym rozwoju wydarzeń doszło do bitwy, która z pewnością stanowić będzie zamknięcie pewnego rozdziału wojny. Po tygodniach nieustającego odwrotu, Yuuzhan Vongowie przejęli inicjatywę i zaatakowali system Yavin, leżący w obrębie północnego terytorium Nowej Republiki. Owa ofensywa, będąca dla wielu niespodzianką, okazała się być jednak sprytnie uknutym planem samego Admirała Ackbara i Jedi! Działania służb wywiadowczych rozpuściły fałszywą plotkę, jakoby w ruinach dawnej siedziby Zakonu miało odbyć się spotkanie czołowych dygnitarzy Nowej Republiki ze śmietanką mistrzów Jedi. Zebranie miało być ściśle tajne, o czym wywiad oczywiście bardzo chętnie w swych komunikatach wspominał. Vongowie połknęli przynętę i wyprowadzili wysoce niezorganizowaną ofensywę, która przemknęła przez graniczne światy i dotarła nad sam Yavin IV.
Wojska Nowej Republiki tylko czekały na taki ruch. Siły stojące na kursie pędzącego szturmu Vongów oczywiście ustąpiły mu miejsca, wycofując się do okolicznych układów, pozwalając nieprzyjacielowi wejść w pułapkę. W systemie Yavin, pełnym małych, niezaludnionych księżyców, czaiły się już floty oddelegowane przez Admirała Ackbara. Gdy Vongowie przypuścili szturm naziemny na zniszczonego we wcześniejszej fazie wojny Yavina IV, siły orbitalne Nowej Republiki zaatakowały. Yuuzhan Vongowie, rozrzuceni pomiędzy przestrzenią, a pobliskim księżycem, przytłoczone zostały samą przewagą liczebną naszych sił. Równocześnie swój ruch wykonały także floty Protektoratu Sektorów Północy, które zaatakowały lewą flankę terytorium wroga, absorbując go drugą, równie istotną bitwą. Szczegóły potyczek są na razie tajemnicą. Już teraz mówi się, że Vongowie stracili sporo sił na obu frontach, a także kilku kluczowych dowódców. Swoją rolę w tych zmaganiach mieli mieć także Jedi, jednak o ich działalności wiadomo jeszcze mniej, jak to z natury bywa.
Wbrew optymistycznym tendencjom, jakie wykazywały rządowe biuletyny informacyjne, koniec wojny może być odległy. Owszem, Yuuzhanie metodycznie zepchnięci zostali do rdzenia swojego terytorium, jednak owy rdzeń zdaje się być wykonany z mandaloriańskiej stali. Światy leżące wzdłuż szlaku Hydiańskiego, które utracone zostały w początkowej fazie wojny, są obecnie prawdziwą fortecą nieprzyjaciela, najeżoną infrastrukturą obronną i innymi wytworami biotechnologii. Dodatkowe zmartwienie stanowi fakt, że początkowy popłoch, jaki związany był z pojawieniem się wirusa Alpha Red, obecnie mocno zelżał. Wygląda to tak, jakby Vongowie przyzwyczaili się do egzystencji w obliczu nowej broni, bądź też w jakiś sposób nabywali odporność na jej skutki. Niewiele wiadomo o Alpha Red, ale jego użycie z pewnością było bardzo spontaniczne. Niezależni eksperci twierdzą wręcz, że broń biologiczna jest niestabilna, przez co może obecnie mutować w sposób obniżający jej skuteczność, a być może także zagrażać życiu innych istot żywych. Nic więc dziwnego, że do Alpha Red tracą również zaufanie sami wojskowi, którzy muszą obcować z wirusem na co dzień.
Rozstrzygnięcie wojny z pewnością ułatwiłyby negocjacje z otoczonymi Yuuzhanami. Problem polega jednak na tym, że obecnie nie są prowadzone nawet szczątkowe rozmowy. Najeźdźca skutecznie odmawia wszelkiej współpracy, a próby wysłania rozmaitych posłów zazwyczaj ocierały się o katastrofę. Wygląda więc, niestety, na to, że Yuuzhan Vongowie walczyć będą do ostatniego żołnierza, ślepo tkwiąc w swych prymitywnych wierzeniach. Pozostaje więc ufać rozsądkowi naszych dowódców i liczyć na to, że wojna, krok po kroku, będzie dążyć do ostatecznej kulminacji. Dzisiejszy dzień stoi pod znakiem triumfu i nie powinno umniejszać się zasług tych, którzy stracili życie, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Galaktyki.
Zaktualizowano Mapę Galaktyki.
Komentowanie wyłączone.