Nautolanka chrząka cicho, spogląda na gościa z lekkim uśmiechem i ponownie odwraca się do kamery.
— Zmieńmy odrobinę temat — zaczyna, przybierając nieco poważniejszy ton. — Wczoraj w Farlode odbył się protest przeciwko ARK. Zdaje się, że był Pan wtedy na miejscu, prawda?
Knaa uśmiecha się sztucznie, jego spojrzenie staje się chłodniejsze. Przez krótką chwilę zaciska usta, zanim odpowie.
— Zgadza się — mówi lakonicznie.
Nautolanka kiwa głową i zerka w stronę realizatora poza kamerą.
— Może puśćmy teraz nagranie, aby nasi widzowie dokładnie wiedzieli, o czym mówimy.
Na ekranie pojawia się materiał wideo. Widzisz fragment nagrania: ludzki mężczyzna, z wyglądu przypominający wielką gwiazdę kina — Kamyllona Starra — stoi na murku. Przemawia z pasją do zgromadzonego tłumu, który znajduje się naprzeciwko oddziału żołnierzy ARK, przeszukujących bar w Farlode.
Uczeń|Kamyllon STARR: <Zdejmuje okulary.> Nazywam się Kamyllon Starr! Jeżeli oglądacie holofilmy, pewnie mnie znacie! Ale nie jestem tylko wielokrotnym zdobywcą nagrody Akademii Holofilmowej.
Dzisiaj jestem Thenonczykiem!
Uczeń|Kamyllon STARR: I widzę, co ARK robi z tą planetą!
Uczeń|Kamyllon STARR: Wycieracie sobie gęby prawem, ale wasze prawo nic nie ma wspólnego ze sprawiedliwością! Nie różnicie się od Imperium, tylko że wy robicie wszystko w białych rękawiczkach.
Uczeń|Kamyllon STARR: Waszym matkom nie jest wstyd, że nosicie te mundury?
Uczeń|Kamyllon STARR: Imperator był tyranem dla władzy i kontroli! A wy jesteście gorsi! Ciemiężycie tych ludzi dla czegoś tak bezwartościowego, jak pieniądze!
Uczeń|Kamyllon STARR: Dobrze znam ARK i to, czym się zajmuje. Byłem na Deltooine, gdzie ARK sponsorowało naukowców, którzy chcieli stworzył pasożyta, który kontroluje umysł swojej ofiary! A po co? Żeby zwiększył produktywność swoich niewolników!
Uczeń|Kamyllon STARR: Oto jest ARK! Tworzy prawo, którym bierze was w niewolę, ale gdy im wygodnie, sami potrafią złamać każdą zasadę!
Uczeń|Kamyllon STARR: Opamiętajcie się! Macie środki, by zagwarantować Thenonowi godny byt! I wzbogacicie się na tym niewiele mniej! Zamiast tego chcecie wycisnąć z tej planety tyle, ile się da, bez względu na koszty!
Uczeń|Kamyllon STARR: Obyście się nie przeliczyli!
Uczeń|Kamyllon STARR: To wiadomość do wszystkich moich fanów! <Kieruje się do holokamery.> Zobaczcie, co się dzieje tuż pod waszymi nosami! Poza światami wewnętrznego rubieża!
Uczeń|Kamyllon STARR: Tak jesteśmy dumni, że po Imperium wprowadzili myśmy ład i dobrobyt, że nastała Republika!
Uczeń|Kamyllon STARR: Na planetach takich, jak Thenon nic się nie zmieniło!
Uczeń|Kamyllon STARR: Jest jeszcze gorzej!
Uczeń|Kamyllon STARR: Siepacze ARK przyszli na pokojowy protest uzbrojeni po zęby!
Uczeń|Kamyllon STARR: Czym się różnią od Szturmowców?
Uczeń|Kamyllon STARR: Nazywam się Kamyllon Starr. I zatwierdzam ten protest.
Uczeń|Kamyllon STARR: <Schodzi z murka saltem.>
– Jak się odniesiesz do słów pana Starra, Knaa? – zapytała nautolanka, lekko przechylając głowę.
Oficer unosi brwi, przez chwilę milczy, po czym mówi tonem opanowanym, choć napiętym.
– Na samym początku pragnę zaznaczyć, że nie byliśmy tam z powodu protestu. W tym samym czasie przeszukiwaliśmy kantynę, aby znaleźć osobnika o imieniu Beruus. Sugerowanie, że przyszliśmy na protest uzbrojeni po zęby, to zwykła manipulacja z ust pana Starra. Jeśli chodzi o całą resztę tej wypowiedzi, to podsumuję ją w taki sposób – to czyste brednie.
– Brednie lub nie, nagranie z przemową pana Starra zobaczyło już mnóstwo osób na planecie. Wygląda na to, że Kamyllonowi udało się przemówić do wielu. Nie boicie się rewolucji?
Oficer wybucha śmiechem – głośnym, pełnym drwiny. Dopiero po chwili wraca do siebie i ociera łzy z kącików oczu.
– Proszę tak nawet nie żartować. Jakiej rewolucji? Gdyby nie ARK, ci ludzie nie mieliby co włożyć do garnka. Tworzymy miejsca pracy, oferujemy towary spoza planety, a także wspomagamy małych przedsiębiorców. To dzięki nam istotom na Thenonie żyje się dobrze.
– Cóż, z nagrania wynika, że nie wszyscy się z tym zgadzają.
– Proszę pamiętać, że ten protest składał się z kilku byłych górników, których poprzedni pracodawca przekazał nam swój interes z powodu długów. Osoby te już za tydzień będą mogły wrócić do pracy w tym samym miejscu, tylko pod innym nadzorem. Cały ten protest to jednorazowe wydarzenie, które miało na celu rozładować frustracje z powodu tymczasowych problemów związanych z biurokracją.
Oficer wzrusza ramionami, a następnie spogląda w stronę kamery.
– Nie mogę ich za to winić, jednak nie podoba mi się, że pan Starr podsyca te złe emocje swoimi kłamstwami.
– Może dobrze byłoby zaznaczyć, że pan Starr to Jedi. Czy to oznacza, że Zakon wypowiada wojnę Konsorcjum Górniczemu Aurek?
Oficer spogląda z zaskoczeniem, a potem gwałtownie marszczy brwi.
– Proszę nie wyciągać takich wniosków! – mówi podniesionym, niemal urażonym tonem. – Słowa pana Starra odczytujemy jako jego osobiste zdanie, które nijak jest powiązane z Zakonem Jedi.
– Skąd ta pewność? – zapytała prowadząca, z zainteresowaniem pochylając się w jego stronę.
– Jedi od dawna wykonują dla nas zlecenia. Można powiedzieć, że to nasi sojusznicy. Oczywiście nadal czekamy na wypowiedź innych przedstawicieli Zakonu na Thenonie, ale póki co zakładamy, że inni Jedi nie popierają słów pana Starra. W końcu współpracujemy już od jakiegoś czasu, więc możemy poszczycić się czymś na kształt wspólnego zaufania.
Oficer posyła uśmiech w stronę kamery, jakby chciał nim uspokoić opinię publiczną.
– Więc Jedi są waszymi pracownikami? – dopytała nautolanka.
– Nie jako stali pracownicy. Od czasu do czasu korzystamy jednak z ich usług jako… hmmm… jakby to nazwać… pracowników najemnych? Omawiana sytuacja jest tego świetnym przykładem. Widzi pani, przeszukiwaliśmy kantynę, aby odnaleźć Beerusa, ponieważ to jeden z Jedi przekazał nam informacje, że osoba ta porywa naszych pracowników oraz kradnie nasz sprzęt. Dowiedział się tego, wykonując dla nas zlecenie.
Prowadząca otwiera usta, zaskoczona, lecz na chwilę milknie, jakby ważyła słowa.
– Aż nie wiem, co powiedzieć. Więc przez cały ten czas Zakon współpracował z wami?
– Czy to aż tak dziwne? Jedi też muszą coś jeść i także potrzebują kredytów. Dodatkowo, mają u nas mały dług, jednak są na dobrej drodze, aby go spłacić.
– Chętnie zapytałabym o jeszcze kilka rzeczy, jednak kończy nam się czas. Czy jest coś, co chcesz powiedzieć na koniec, Knaa?
Oficer siada wyprostowany. Patrzy prosto w kamerę. Głos ma spokojny, lecz jego spojrzenie jest twarde jak stal.
– Tak. To mała wiadomość do pana Starra. Proszę uważać na to, co pan mówi. Zapomnimy o ostatnim incydencie ze względu na naszą długą współpracę, jednak następnym razem proszę ostrożniej dobierać słowa.
Na jego twarzy pojawia się sztuczny uśmiech. Kamera oddala się powoli, a w tle rozbrzmiewa muzyka końcowa programu. Widownia milczy.
– Wielkie brawa dla naszego gościa – oficera Knaa Latrij! Do zobaczenia następnym razem w „Dzień dobry, Thenon”!
Komentowanie wyłączone.