Imperium udało się rozgromić lwią część sił Yuuzhan Vongów w bitwie o Batorine, zagrażających takim systemom jak choćby: Selvaris, Dorin, Glee Anslem, Irydonii, czy niedawno podbitemu Reecee. Dokonali tego dzięki zainicjowanej i zrealizowanej przez najwyższych imperialnych oficerów Armii, Administracji, Imperialnego Bezpieczeństwa i Floty planety operacji. Ta polegała na tym, że Imperium wysłało do Republiki wiadomość z prośbą o wsparcie dla zabezpieczenia akumulujących się tam Imperialnych sił, o których wspominałem w poprzednich artykułach. Jak się później okazało, zrobili to ze świadomością, że wiadomość ta zostanie przechwycona przez szpiega najeźdźcy. Republika wysłała negocjatorów z, co ciekawe, Zakonu Jedi, aby zbadali sprawę.
Jedi na miejscu dowiedzieli się, że są jedynie przynętą dla Vongów, którzy mieli wpaść w zastawioną przez Imperium pułapkę. Nad planetą orbitowały jedynie trzy Gwiezdne Niszczyciele, natomiast w sąsiednim systemie, bezpiecznym od zasięgu radarów, którymi przeskanowano układ Batorine, znajdowała się reszta floty Imperium, która to składała się z reszty sił, które miały się tu zebrać. Imperium więc nie tylko zdołało samodzielnie przemycić z drugiego krańca galaktyki flotę składającą się, wedle doniesień, z piętnastu Gwiezdnych Niszczycieli typu Imperial i aż pięćdziesięciu fregat, ale i również ukryć ten fakt nie tylko przed Yuuzhan Vongami i Republiką!
Atak nastąpił zaraz następnego dnia w okolicach popołudnia. Flota najeźdźcy wyskoczyła z nadprzestrzeni, a na powierzchni planety – miasta zaczęły otaczać się kopułami wyjątkowo wytrzymałych tarcz siłowych. Ukryte na powierzchni planety działa orbitalne zaczęły się ujawniać, stwarzając oczywiste zagrożenie dla floty. Nieprzyjaciel nie miał prawa wiedzieć o owym sprzęcie, ponieważ była to technologia unikatowa dla planety, której ludzkie społeczeństwo przez lata pozostawało w izolacji i zdołało wykształcić niekonwencjonalne systemy obronne. W dodatku dobrze zakamuflowane. Działa te znajdowały się w zasięgu tarcz, co stworzyło potrzebę inwazji dla najeźdźcy. Bardzo szybko z nadprzestrzeni wyskoczyła reszta sił Imperium i obecne w ich flocie Immobilizery uniemożliwiły ucieczkę nieprzyjacielowi. Dlatego też cała inwazja skupiła się na stolicy planety. Eksperci twierdzą, że gdyby Vongom udało się zniszczyć generatory tarcz stolicy i ją zbombardować, a znajdowali się tam również dowódcy operacji, pozbawiona kręgosłupa militarnego i moralnego siła Imperium mogłaby przegrać starcie. Jednak imperium wewnątrz tarcz posiadało przewagę taktyczną, przez co udało się zutylizować siłę inwazji przy relatywnie niewielkich stratach. Wedle ekspertów, defensywne taktyki, na które dowodzący siłami naziemnymi generał var Vasch kładł od zawsze duży nacisk, przyczyniły się do zminimalizowania strat na powierzchni. Vongowie, bombardowani przez orbitalne działa planety i ilość Gwiezdnych Niszczycieli, których galaktyka naraz nie widziała od ponad dziesięciu lat, sprawiły, że i na orbicie Imperium odniosło sukces.
Eksperci zarówno republikańscy, jak i imperialni, twierdzą, że jest to ogromny sukces. Straty strony Imperium są niewielkie w porównaniu do tych, odniesionych przez najeźdźcę. Sukces ten sprawił również, że Vongowie stali się niezwykle wrażliwi w tej okolicy galaktyki na kontratak. Jest to okazja, której zdaniem wszystkich ekspertów, Imperium nie przepuści. Mieszkańcy planet znajdujących się pod okupacją bezwzględnie cieszą się z potencjalnego wyzwolenia i jedynie część elit intelektualnych, pamiętających jeszcze czasy sprzed Bitwy o Endor, ma co do tego obawy.
Warto wspomnieć, że oczywiście ludność planety celebruje bitwę, która tylko pogłębiła ich i tak już wysoką wiarę w opatrzność Imperium, jednak na krótko po bitwie rozniosły się wieści o masakrze kilku tubylczych wiosek na terenie tarczy stolicy i rzekomym sabotażu, któremu udało się zapobiec jedynie dzięki interwencji negocjatorów Jedi. Poproszony o komentarz na temat masakry tubylców Joseph deRoye, moff systemu, odpowiedział:
To prawda, że w trakcie inwazji Yuuzhan Vongowie dopuścili się masakry na aż trzech tubylczych wioskach, które znalazły się na terenie, który udało im się zdobyć. Jednakże Krwawi Rzeźbiarze, którzy nie zasymilowali się z nami i postanowili trwać w swojej tradycji, odrzucali niejednokrotnie nasze propozycje współpracy i na podstawie zawartych umów sprzed lat, mieliśmy już w ich sferę prywatności nie interweniować. Jednak podczas bitwy, jeden z ochotniczych hufów Rzeźbiarzy pracujących jako siły specjalne imperium, mimo braku przewagi liczebnej, stanął w obronie swoich braci. Poległ, ciągnąc za sobą jednak niezliczone ilości trupów nieprzyjaciela. Sprawmy, aby ich śmierć nie poszła na marne, zróbmy z członków hufu Ko Versta bohaterów i symbol konieczności dostosowania się dla dobra ogółu tubylców z teraźniejszością i współczesnym społeczeństwem. Zainicjujemy nowe misje dyplomatyczne celem uzyskania współpracy tubylców, aby uniknąć w przyszłości tego typu tragedii.
Zapytano również bohatera planety, generała Reveliona var Vascha, który dowodził siłami naziemnymi, o rzekomy sabotaż, udział Jedi w bitwie i etykę wykorzystania ciała dyplomatycznego w charakterze przynęty.
Nie jestem kłamcą, więc kłamać i uciekać się do słownej manipulacji nie będę. To prawda, że doszło do sabotażu. Mimo tego, że nie był to sabotaż, który mógłby zagrozić operacji, to jednak stwarzał ryzyko o wiele większych strat. Dlatego też nie należy odmawiać zasług Zakonowi Jedi i jego dwóm negocjatorom, którym udało się zneutralizować zagrożenie. Miejmy na uwadze, że mimo grzechów przeszłości Zakonu, jest on obecnie najskuteczniejszym, zaraz obok Imperium, obrońcą galaktyki. Nie zapominajmy o ich zasługach. Wykorzystanie negocjatorów, niczego nieświadomych, było nieetyczne. Zgadzam się z tym. Jednak zrobiliśmy to, co musiało być zrobione. Wybraliśmy mniejsze zło, dla dobra ogółu. Wojna prowadzi do wielu wyrzeczeń i wątpliwych moralnie decyzji. Zawsze należy mieć granice i zawsze należy być świadomym tego, jakie ryzyko bierze się na swoje braki. Zapytacie; Jakie są nasze plany? Gdzie Imperium zamierza się posunąć? Będziemy walczyć na powierzchni, w lasach, na morzach i na pustyniach. Będziemy walczyć wśród gwiazd, nad planetami, gwiazdami i w polach asteroidów. I w końcu będziemy walczyć na mównicach, z korupcją, złem i manipulacją. To jest nasza galaktyka. I na nas, mieszkańcach galaktyki, leży obowiązek jej obrony w najmroczniejszym z cieniów, które kiedykolwiek rzucała wojna. I skoro udało nam się wygrać tutaj, dlaczego nie miałoby się udać gdzie indziej?
~Redaktor Orson Fixer
Komentowanie wyłączone.