Co z tą wojną? – fragment „Wieczoru z Fimlim Jallonem”

Czołem, drodzy widzowie! Dzisiejszy program rozpoczniemy od krótkiego podsumowania. Jak zapewne wiecie, zbliża się koniec roku. Tak, ja też nie mogę się doczekać noworocznej celebracji. Każdy z nas na jeden wieczór wystroi się jak Hutt do opery, pouśmiecha się do ludzi, których nie lubi, a na koniec wypije tyle alkoholu, by móc pocałować żonę bez odruchu wymiotnego. [śmiech widowni] Żartuję, kochanie, jesteś najpiękniejszą kobietą z tej galaktyki. Natomiast te Yuuzhanki… Ajjj… [ponowny śmiech widowni, prowadzący również śmieje się z własnego żartu]

No, ale do rzeczy. Podsumowanie noworoczne, lecz w klimacie wojennym. Taa, wiem, nie wolno się śmiać z wojny. [widownia buczy] Ludziom, którzy siedzą w ciepłych domkach robi się wtedy przykro, są oburzeni! Bezduszny Fimli, cham i prostak. Prawda jest jednak taka, że ogląda nas mnóstwo chłopaków z frontu. I oni zostawiają mi wiadomość, naprawdę. Mnóstwo wiadomości. Wszyscy mówią, „panie Jallon, niech pan pod żadnym pozorem nie przerywa. Jest tu nudno jak cholera, moich kumpli rozerwał granat, moja dziewczyna puściła się z sąsiadem, a by tego było mało, jedynym alternatywnym holoprogramem, jaki odbieramy, są Okruchy Życia z We’ynią Ratterhorf! Więc niech pan, k****, nie przestaje nadawać! [widownia po raz kolejny zanosi się śmiechem] Rozkaz, żołnierzu, będziemy nadawać tak długo, aż nie zdejmą nas z anteny lub Vongowie nie wysadzą Coruscant!

Podsumowanie zacznijmy od Huttów. Bo to w sumie zabawny temat, wiecie, Huttowie. A raczej Kartel Zewnętrznych Rubieży. Przypomina mi to czasy szkoły, gdzie spotykaliście się z kumplami na parkingu śmigaczy i piliście jedno piwo na dziesięć głów. Musieliście mieć jakąś nazwę, groźną nazwę, by frajerzy trzymali się od Was z daleka – lub by nie pomyśleli, że sami jesteście frajerami! [z widowni dobiegło kilka gestów solidarności] Stąd też Kartel Zewnętrznych Rubieży. Ka-zet-er. O dziwo, nic u nich nowego nie słychać. Odzyskali terytorium, masakrując po drodze kilka planet, własnych planet. Zabrali też sobie Kessel, by umilać czas wciąganiem przyprawy. Nawet nie wiecie, jak bardzo przyprawa potaniała. Huttowie zrobili z jej wydobycia prawdziwą sztukę. Przyprawa jest teraz wszędzie, a na dodatek świetnej jakości. Tak słyszałem. [śmiech widowni i po chwili prowadzącego] W każdym razie, Kartel zalał Nową Republikę podkręconymi dragami. Senat do tej pory nie skomentował tej sytuacji. Być może trudno jest zorganizować zgromadzenie do głosowania, jeżeli sam Borsk Fey’lya leży pod biurkiem, na potężnym haju! [śmiech widowni, brawa na zakończenie segmentu]

A teraz Resztki Imper… Przepraszam! Imperium! Wielkie, Wspaniałe i Dobroduszne Imperium Galaktyczne Kilku Sektorów Na Zadupiu Galaktyki, Gdzie Rasizm Już Nie Istnieje, A Wszystkim Żyje Się Lepiej. W skrócie – to ci, którzy przerżnęli ostatnią wojnę galaktyczną. Otóż dzieje się u nich nawet nieźle. Vongowie zostawili Bastion w spokoju, jak zobaczyli architekturę i kobiety. Transporty amunicji i innych dóbr radośnie skaczą od nas do nich, a potem w drugą stronę. Pomagamy sobie, jest świetnie! Nawet mieszkańcy Dorin czy Glee Anselm twierdzą, że jest super. Dostają własne pary kajdanek, hymn Imperium był prosty, więc nauczyli się go w tydzień, a i bezrobocie spadło, po tym jak Imperialni dyskretnie wystrzelali opozycję. Jeszcze nigdy nie widziałem uśmiechniętego Kel Dora, ale powiem Wam, że ten, który wygłaszał ostatnie przemówienie o współpracy z Imperium, dał z siebie wszystko! Tak się szczerzył, że musieli mu założyć szerszą maskę! [śmiech widowni] Jak widzicie, na północy bez zmian. Ach, niech im dysk galaktyczny lekkim będzie.

Zapytacie więc, co u Yuuzhan Vongów? Otóż nie wiem. Naprawdę! Nasz specjalny wysłannik, któremu załatwiliśmy staż na Umbarze, od dłuższego czasu się nie odzywa. Bezczelny gówniarzu, jeżeli to oglądasz, to wiedz, że Cię ZWALNIAM! Cóż, najwyraźniej Yuuzhanie nie chcą się dzielić swoimi przygodami. Wygląda na to, że ostatnio zrobili sobie wolne od myślenia nad nowymi podbojami. Może zmęczyli się ciągłą rąbanką, może przestali im płacić, może sami przygotowują noworoczną balangę? Fakty są takie, że ostatnie tygodnie na froncie były wyjątkowo bezowocne – i dobrze. Im więcej ruchu na wojnie, tym większa szansa, że przesuną nasz program na gównianą godzinę, a mój główny kamerzysta trafi do woja jako operator działa jonowego! [oklaski dla kamerzysty]

O Nowej Republice też nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Wraz z ekipą próbowaliśmy zebrać dla Was garść danych statystycznych. Wiecie, wykresiki, tabelki, dużo liczb, ilu to nas walczy, ilu już nie walczy, jak nam idzie i tak dalej. Po wytężonej pracy i dziesiątkach godzin udało nam się dojść do jednego wniosku: mamy przesrane! Bothawui i nitka do Rishi są pod takim oblężeniem, że najczęściej występującymi substancjami w pobliskich sektorach są krew, pot i łzy. Południe terytorium trafił szlag, wszyscy są tam tak wściekli na tak zwany „wysiłek wojenny”, że za sam uśmiech można dostać kosę pod żebra. Cała wschodnia flanka już tak posiwiała ze strachu, że Echani zaczynają badać grunt pod dążenia niepodległościowe dla kilku planet! [śmiech widowni] Centrum, jak to centrum, z głową między pośladkami własnego ego, z naszym pięknym Coruscant na czele. Jest jeszcze radosna północna wysepka ze stołecznym Dac. Ackbar wrócił, jak pewnie słyszeliście. Dobra informacja jest taka, że pojawia się ktoś, kto myśli. Zła jest taka, że możecie spodziewać się boomu na produkty dla seniorów. Każdy z Waszych dziadków stwierdzi, że w sumie to i on nie jest jeszcze za stary na wojnę. Brawa dla wszystkich Panów, którzy zdania zaczynają od „za moich czasów”! [widownia bije brawo]

Prawie zapomniałem! Jedi! [widownia buczy] No tak, Jedi istnieją, wszystkich kilku, którzy zostali. Narobili szumu, trochę pomachali swoimi tęczowymi pałkami, a następnie schowali głowy w piasek. Ich dom wczesnej starości strawił pożar, sanktuarium na Yavinie zarasta bluszczem, a Skywalker podobno chodzi na repulsorowych szczudłach, by nie deptać robaków i nie niszczyć bezbronnej grzybni. [śmiech i oklaski widowni] Prawda jest taka, że Jedi wyparowali z pierwszych stron galaktycznych dzienników. I w sumie dobrze. Bądźmy szczerzy, ich czas dawno temu już przeminął. Jako anegdota byli przez moment świetni, ale teraz przypomina to raczej mobilny cyrk kuglarskich sztuczek, niż coś konkretnego. Zaraz mi powiecie, że to przecież Jedi pomógł zniszczyć dwie Gwiazdy Śmierci. Pierwszą Skywalker wysadził torpedą protonową. Drugą wysadzili jego kumple, zapewne też torpedami protonowymi. Może więc Zakon powinien odstawić machanie latarkami, a przejść pełnoetatowo na broń dużego kalibru? Zmienić kodeks na hasło „braci się nie traci”, by promować kumplowanie się z właściwymi ludźmi we właściwym czasie? A jak Wy pokierowalibyście Zakonem Jedi? Piszcie wiadomości i wysyłajcie je do panów z Yavina, wierzę w Waszą kreatywność! [na ekranie wyświetla się adres oficjalnej holopoczty Zakonu Jedi]

A teraz przejdziemy do drugiej części programu, gdzie naszym gościem będzie…

Fragment popularnego programu Wieczór z Fimlim Jallonem. Odcinek stał się dowodem w sprawie potencjalnego znieważenia, pozywającym jest Borsk Fey’lya.