Początkowa faza inwazji była druzgocząca dla wszystkich form cywilizacji. Yuuzhan Vongowie pozostawili po sobie spalony grunt, a ich ofiarą padły nie tylko niezliczone istnienia, lecz także cenna infrastruktura. Strat nie liczono wyłącznie w gabinetach senatorów Nowej Republiki, organizacje przestępcze również znacząco ucierpiały na galaktycznym konflikcie. Gdy Huttowie odzyskali swoje terytorium, musieli zacząć od nowa. Był to jednak początek dojrzały, gdyż tam, gdzie wielu odnalazłoby pretekst do żałoby, przestępcy dostrzegli szansę na nową, lukratywną przyszłość. Sprzymierzenie się półświatka pod wspólnym sztandarem zjednoczyło go nadrzędnymi celami. Walka z wrogiem była jednym z nich, lecz drugim, równie istotnym, była chęć zarobku na skalę, jakiej nie widział dotąd nikt.
Już wkrótce Kartel Zewnętrznych Rubieży stał się największym najemcą taniej siły roboczej w galaktyce. Środki zrabowane z cybernetycznych skarbców upadłych systemów posłużyły jako trampolina. Przestępcy rzucili do pracy wszystkich, od niewolników i dzieci, aż po wykwalifikowanych pracowników. Wyzysk nie był jednak działaniem krótkowzrocznym. Huttowie zdołali przekonać swych podwładnych, że prawdziwym wrogiem są „inni” – czy to Yuuzhan Vongowie, czy też pozostałe frakcje galaktyki, które to od lat odpowiedzialne były za wszelkie zło. Niewolnicy pracowali za darmo, lecz powrót z pracy przywitał ich nowymi domami, szkołami, jedzeniem na stole, a najemni specjaliści ujrzeli kwoty z wieloma zerami. Przemiana Kartelu była potężną inwestycją, finansową i społeczną. Inwestycją, która teraz zaczęła się zwracać.
Na naszych oczach powstaje przestępcze imperium, będące owocem genialnego wykorzystania okoliczności. Twór potężny, lojalny, a przede wszystkim niesamowicie wydajny w produkcji swych dóbr. Pośród wielu nielegalnych usług i towarów, to właśnie Przyprawa produkowana przez Kartel zdominowała galaktykę. Zdesperowane, zmęczone wojną społeczeństwo chciwie łaknęło wszystkich form ulgi i odnalazło ją w substancjach odurzających. Już teraz można mówić o prawdziwym kryzysie, który wymknął się spod kontroli. Uzależnionych przybywa w tak ogromnym tempie, że każda próba podania szacunkowej liczby natychmiast straci na aktualności.
Nowa Republika nie posiada środków na walkę z dystrybucją, co przyznaje już sam Senat. Gdy celnicy zajęci będą zabezpieczaniem jednego promu z Przyprawą, za ich plecami prześlizgnie się dziesięć innych. Fabryki na Kessel wypluwają z siebie tak niebotyczne ilości substancji zakazanych, że w przestrzeni Huttów zaczyna brakować tworzyw sztucznych, z których powstają opakowania. Liczebność kredytów, jakie trafiają w ręce Kartelu, jest już wręcz astronomiczna. Nie mówimy o kwotach, które pozwolą przekupić celników lub służby porządkowe, bądź też nawet gubernatora. Mówimy o ilości pieniędzy, która pozwoli przekupić – bądź też kupić, na własność – cały sektor.
Kredyty Kartelu niosą ze sobą także wymierny wpływ polityczny. Południe terytorium Nowej Republiki od dłuższego czasu narzekało na rządy Senatu, lecz teraz, pod wpływem Huttów, powstają prawdziwe dążenia niepodległościowe. Na Ryloth już głośno mówi się o niezależności władzy, a lokalny rząd wręcz otwarcie flirtuje z Kartelem. Partie o motywach separatystycznych zaczynają dochodzić do głosu również w innych okolicznych systemach i zjawisko to postępuje lawinowo. Mimo, iż Ryloth i jego sąsiedzi wciąż dzielnie zaopatrują front wschodni, trudno nie ulec wrażeniu, że jedynym czynnikiem jednoczącym tę część galaktyki jest już wyłącznie wojna.
Komentowanie wyłączone.